Książka

Zainteresowanych zakupem książki „Polskim szlakiem przez Amerykę Południową” zapraszamy do wydawnictwa „Magraf” tel. 605 409 909 [email protected] lub bezpośrednio do autora: [email protected] Cena zakupu książki 30 zł + koszty przesyłki.

Książka Jarosława Fischbacha Polskim Szlakiem przez Amerykę Południową

Wyróżnienia i dyplomy

dyplom festiwalu podróżnicy Mediatravel - dyplom

Prezentacja książki w Zakopanem – Restauracja U Wnuka

Recenzje książki

Jacek Junosza-Kisielewski
Ambasador Rzeczpospolitej Polskiej w Brazylii

Książka „Polskim szlakiem…” jest owocem pięciu wypraw do Ameryki Południowej
podróżnika, którego fascynuje ten kontynent, jego mieszkańcy, przyroda i
odrębności, co opisuje barwnie i emocjonalnie. Swoją uwagę skupia jednak
przede wszystkim na naszych Rodakach, którzy, różnymi kolejami losów, związali
swoje życie z tym kontynentem. Patrzy na Amerykę Południową również ich
oczami, przyjmując ich wrażliwość społeczną, ciesząc się ich radościami i
eksponując dorobek – zarówno ten z pierwszych stron gazet, jak i znany tylko
najbliższemu otoczeniu dorobek dnia codziennego. Prawdziwość i złożoność tego
obrazu, kontrastujące z bardzo często powierzchowną percepcją Polonii, wydaje
mi się największym walorem książki Jarosława Fischbacha.

Prof. dr hab. Marek Sobczyński
Kierownik Katedry Geografii Politycznej i Studiów Regionalnych Uniwersytetu Łódzkiego

Pierwsza część książki z serii „Podróże z pasją”, autorstwa Jarosława
Fischbacha, to bardzo ciekawa relacja z latynoskich „włóczęg” Autora.
Z jednej strony jest to książka reporterska, zdająca relację z kilku podróży
odbytych w latach 1989-2009 do Ameryki Południowej. Reportaży tym ciekawszych,
iż wyszły spod pióra znawcy eksplorowanego kontynentu i jego badacza.
Admin, z wykształcenia geograf, w trakcie swojej pracy naukowej
w Uniwersytecie Łódzkim specjalizował się bowiem w problematyce latynoskiej,
czego rezultatem była między innymi jego praca magisterska, napisana pod
kierunkiem prof. Ludwika Straszewicza na temat „Procesy demograficzne w
Wenezueli na tle Ameryki Południowej”.
Prezentowana książka nie jest jednak jedynie dobrze udokumentowaną, i wspartą
wiedzą naukową, relacją z podróży. Jest także zbiorem obrazów, które zapisały
się w pamięci Autora, swoistym fotoplastykonem wzbogaconym o te formy odczuć,
które Autor odbiera pozostały-mi niż wzrok zmysłami. Jest wreszcie opisem
postaci, które Autor napotkał w trakcie licznych podróży, w szczególności
przedstawicieli południowoamerykańskiej Polonii, osób których skomplikowane
drogi życiowe niejednokrotnie zasługują na uhonorowanie odrębnymi książkami,
niemal zawsze gorących patriotów swojej Ojczyzny, co ciekawe w
przypadku drugiego pokolenia migrantów, niekiedy nigdy nie widzianej.
We wstępie Autor wyraża cichą nadzieję, iż uda Mu się „zarazić” chorobą
podróżowania i ciekawości poznawania świata swoich czytelników, jak sądzę, nie
jest to nadzieja płonna, mnie już „zaraził”.

Jerzy Majcherczyk FR’92
Fellow The Explorers Club i założyciel Oddziału Polskiego,
Prezes Polonijnego Klubu Podróżnika,
Odkrywca Kanionu Colca.

…Książka Jarka Fischbacha to bardzo dobry dokument zabierający czytelnika
w świat dokonań Polaków w Ameryce Południowej. Odsłania ona jednak tylko
czubek góry lodowej jakim sa osiągnięcia i wkład naszych rodaków w rozwój tego
kontynentu, od kilku stuleci aż po dzień dzisiejszy. Jeżeli tylko w samym Peru
liczba znanych polskich inżynierów, przyrodników, archeologów i odkrywców jest
bliska setki, to ilu jeszcze innych nieznanych jest w pozostałych krajach.
Takim wkładem w pokojowy rozwój tych krajów, a nie w ich podbój i ujarzmienie,
mogą się poszczycić nieliczne kraje Europejskie i winno cieszyć nas to, że my
Polacy jesteśmy w tej czołówce. Książka Jarka odsłania więc niejako kurtynę
na ogromną arenę poznania dokonań naszych rodaków, co z jednej strony wzbudza
dumę narodową a z drugiej jestem pewien, zachęci innych do pójścia śladami
Jarka Fischbacha…

Jacek A. Kabata
Państwowa Wyższa Szkoła Teatralna im. Ludwika Solskiego w Krakowie

„Polskim szlakiem przez Amerykę Południową” to owoc pasji geografa,
podróżnika i człowieka niezwykłego, jakim jawi się po lekturze tej książki jej
autor Admin. Owoc egzotyczny, bo pochłaniając go stopniowo,
czytelnik trafia w rejony nieczęsto odwiedzane na szlakach naszych
współczesnych wędrówek po świecie. Ameryka Południowa bowiem, to dla
przeciętnego turysty kontynent odległy, nie tylko jeśli chodzi o dystans który
trzeba przebyć aby się tam dostać, ale także ze względu na pewien wysiłek
kulturowy, który należy dokonać, żeby go choć trochę poznać. Aby jednak
dokonać tego z oczekiwanym pożytkiem, należy tak jak autor, odpowiednio się
do tego przygotować. Powszechna teza, iż „podróże kształcą”, znana
najwidoczniej mu była również w swojej drugiej, mniej popularnej części, tzn.
że owszem tak, „ale tylko tych wykształconych”. Zauważalne jest to od
pierwszych stron opowieści o pięciu wyprawach jakie odbył na ten kontynent w
latach 1989-2009. Spajają się one w jedną całość za przyczyną interesującego
zabiegu literackiego zastosowanego przez autora, na wzór jaki znamy z
lektury „Gry w klasy” Julio Cortazara. Efektem tego, w jednej książce
znajdujemy wiele wątków czasowych, które czytane po kolei prowadzą nas
ścieżką reporterskich wspomnień podróżującego autora, według jego pierwotnej
myśli. Ale czytane rozdziałami niejako wyrywkowo lub nie po kolei, dają nowe
możliwości i sprawdzają się równie doskonale, tworząc osobną jakość i
pozwalając wracać do niej wiele razy, czytelnikowi chcącemu na powrót i z
konieczności tylko na chwilę, wrócić z autorem w niezwykłe miejsca odbytej
podróży, tam gdzie jest inaczej niż tutaj i w tej chwili. Reporterska
drobiazgowość i fotograficzna pamięć piszącego sprawia, że już po kilku
stronach nabieramy przekonania, iż wszystko z czym mamy do czynienia na
kartach lektury jest autentyczne i przydarzyło się dokładnie w taki sposób w jaki
zostało opisane. Mamy więc tutaj do czynienia z odmiennym podejściem do
materii literackiej, niż miało to miejsce np. u wielkich klasyków polskiego
reportażu, takich jak Melchior Wańkowicz czy Ryszard Kapuściński. Trochę
bardziej wprawny czytelnik instynktownie przeczuwa, że wszystko to
wydarzyło się kiedyś naprawdę, a nie zostało skompilowane czy skomasowane
na potrzeby spotęgowania dramaturgii przekazu. To bezcenne odczucie,
nieczęsto występujące współcześnie w tego typu literaturze. Taki warsztat,
niczym u Herodota, polegający na bezpośredniej relacji naocznie oglądanych
wydarzeń, jednocześnie pozbawiony mentorskich dywagacji, czyni ją
wiarygodną i potęguje tym samym walor poznawczy przywoływanych faktów i
kreślonych obrazów. A są one pasjonujące. Polski szlak, którym podąża autor
wraz z przyjaciółmi, pozwala ocalić od zapomnienia wiele odeszłych w
niepamięć, bądź wprost bezimiennych wcześniej postaci związanych z naszą
niełatwą powojenną historią. Tak jakoś się stało, że emigracja patriotyczna,
którą losy z konieczności zaniosły na ten odległy kontynent, znane są chyba w
ojczyźnie najmniej. O wiele lepiej, poznane są dzieje wychodźstwa polskiego w
Europie, Ameryce Północnej czy nawet w równie odległej Australii. Tekst tych
relacji wpisuje się tedy, w sposób niezwykły i jakże aktualny w obserwowane
współcześnie przez specjalistów od zagadnienia, wzrastające zainteresowanie i
zapotrzebowanie na opisywaną tematykę, pozwalając tym samym pomału
wypełniać istniejącą lukę w badaniach polonijnych na tym kontynencie.
Osobno, na podkreślenie zasługuje bardzo staranny sposób wydania książki,
pełnej ilustracji pomieszczonych w tekście w sposób, niczym w rodzinnym
albumie oraz bardziej oficjalnych, kolorowych wkładek. Jakościowy walor
podnosi, rozrysowana na mapkach, marszruta odbytych podróży. Do głównych
walorów książki zaliczyć należy również dokumentalny charakter przekazu.
Opisy egzotycznej przyrody i pełnych fascynacji oglądanych miejsc,
uzupełniają doskonale podane informacje historyczne. Rzeczowo i konkretnie,
ale bez nieznośnej dydaktyki, której na szczęście udało się tutaj uniknąć. A
wszystko to poprzetykane realistycznym opisem pełnym niecodziennych
kolorów i zapachów mijanych krajobrazów, dochodzących skądś dźwięków
muzyki, czy odczuwalnego chwilami zmęczenia podróżą tak, jakby się tam było
z autorem. Ale jest jeszcze coś, co odróżnia tą książkę od wszystkich innych
tego typu. To bardzo osobisty, ciepły przekaz, emanujący z jej kart. Wyjątkowy
stosunek autora do ludzi i radość z każdego spotkania na trasie jego podróży,
stanowi wielką lekcję dla czytelnika. Autor na każdej stronie swojej opowieści,
zdaje się przekazywać pewne uniwersum, a mianowicie, że istotą podróżowania
jest spotkanie z drugim człowiekiem. Każdy zaś napotkany człowiek nosi w
sobie swoją historię, ciekawą i pouczającą nie tyle dla niego, co właśnie dla
nas. Pod warunkiem, że będziemy potrafili słuchać, tak jak to umie autor.
Dlatego z niecierpliwością będę oczekiwał dalszych jego opowieści,
zapowiadanych na skrzydełku opisywanej książki, które ukażą się w tym
samym cyklu wydawniczym, tj. „Podróże z pasją”, pt. „W pustyni i w puszczy,
w górach i na wodzie”. I oby stało się to jak najszybciej!

Krzysztof Wróblewski
Instytut Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego

Wydawałoby się, że w czasach, kiedy świat stał się globalną wioską, a nie wychodząc
z domu możemy dzięki Internetowi znaleźć się momentalnie w najdalszych zakątkach świata,
wydawanie książek podróżniczych jest bolesnym anachronizmem. Niektórzy mogą sądzić, że
jeśli w ogóle takie pozycje się pojawią, trafią jedynie do tych, dla których stanowią odbicie
dziecięcych marzeń o dalekich krajach i odkrywaniu nieznanych lądów.
Książka Jarosława Fischbacha „Polskim szlakiem przez Amerykę Południową”
jest dowodem na to, jak stereotypowe są takie poglądy, a jednocześnie pokazuje, iż
naprawdę warto po tego typu pozycje wydawnicze sięgać. Autor prowadzi nas przez
ciągle egzotyczne dla Polaków zakątki świata (Argentyna, Brazylia, Chile, Boliwia, Peru,
Ekwador), umiejętnie łącząc w swej gawędzie informacje czysto profesjonalne (jest przecież
geografem z wykształcenia) z ciekawostkami dotyczącymi życia Polaków na tak od nas
odległej obczyźnie (szczegóły z życia zakonników – misjonarzy, smak nalewek, regionalnych
potraw, opisy festynów itp.). Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że książka zamienia się
w tych fragmentach w ciąg ploteczek i tanich sensacyjek tak typowych obecnie dla różnego
rodzaju „talk show”. Admin nie przekracza granicy intymności, starannie unika
tanich chwytów polegających na zbyt daleko idącej ingerencji w życie prywatne opisywanych
osób. Autor, jak to się dowcipnie określa, zatrzymuje się przed drzwiami łazienki!
Sprzyja temu wszystkiemu styl – mimo że książka przynosi sporo fachowych
informacji, język nie razi hermetycznością. Wręcz przeciwnie – czytelnik czuje się raczej
zaproszony do wysłuchania opowieści podróżniczej przekazanej swobodną, ale jednocześnie
staranną polszczyzną. Załączone fotografie pomagają nam przenieść się w świat tropików i
wspomagają galopującą za opowieściami Jarosława Fischbacha wyobraźnię.
Autor podróżuje, jak sam to przyznał, z pasją. Z taką samą pasją potrafi to opisywać.
Twierdzi, że to zaraźliwa choroba i że zaraził nią między innymi „dość liczne grono
przyjaciół”. Cóż… Wypada tylko podziękować, że i w nas – czytelnikach – zaszczepił tego
bakcyla!

Robert Wiluś
Instytut Geografii Miast i Turyzmu Uniwersytetu Łódźkiego

Książka Jarosława Fischbacha zabiera nas w podróż jedyną w swoim rodzaju po krajach
Ameryki Południowej. Jest to nie tylko zwykła wędrówka geograficzna po tym kontynencie.
Jest to przede wszystkim refleksja nad losami Polaków, którzy osiedli na kontynencie
południowo amerykańskim, nad naszymi cechami narodowymi widzianymi z perspektywy
odległego lądu, nad zawiłościami historii, która kształtowała skomplikowane losy Polaków na
końcu świata. Zainteresowania Autora tematyką południowo amerykańską sięgają jeszcze
czasów studenckich. Zostały one zrealizowane w pracy magisterskiej, która dotyczyła
Wenezueli. W czasach studenckich kształtowała się również pasja podróżnicza Autora
związana z kierunkiem studiów geograficznych. Niejako początkiem tej pasji była wyprawa
naukowo – poznawcza do Azji w 1978 roku, której Autor był jednym z organizatorów.
Zdobyte wtedy doświadczenia pozwoliły Autorowi myśleć o organizacji kolejnych
podobnych dalekich wypraw. Po zakończeniu studiów i rozpoczęciu pracy naukowo –
dydaktycznej w Instytucie Geografii Uniwersytetu Łódzkiego Autor zainteresował się
tematyką dotyczącą polonii. Zainteresowania te były związane z podjętymi wówczas
badaniami nad polonią, w które Autor się zaangażował. Połączenie pasji podróżniczej z
chęcią poznania polonii na świecie pozwoliły Autorowi spojrzeć na daleki kontynent
Ameryki Południowej nie tylko od strony zróżnicowanego krajobrazu i egzotycznej kultury
jego mieszkańców, ale i spraw związanych z życiem polonii południowo amerykańskiej. I
taka jest też książka Jarosława Fischbacha, gdzie barwne opisy krajobrazów południowo –
amerykańskich przeplatają się z opisami licznych spotkań z Polakami, które Autor odbywał w
czasie kolejnych wizyt na kontynencie południowo – amerykańskim. Każda wyprawa Autora
poprzedzona była szczegółowym rozeznaniem sytuacji polonii w krajach, które Autor
odwiedzał podczas kolejnych wypraw. Pozwoliło to na głębsze i dokładniejsze zapoznanie się
z losami polonii i bardziej emocjonalne zaangażowanie się Autora w zawarte w książce
opisy spotkań i relacji, jakie nawiązywał Autor ze spotkanymi Polakami, przez co lektura
książki staje się ciekawsza. Często kontakty te są kontynuowane i stanowiąc inspirację dla
Autora do dalszego śledzenia losów Polaków rozrzuconych w najdalszych zakątkach świata.
Książka jest dziennikiem podróży po Ameryce Południowej w czasie i przestrzeni. Autor od
1989 roku przemierzył większość krajów Ameryki Południowej. Książka jest także swego
rodzaju lekcją patriotyzmu. Opisy przeżyć Polaków spotkanych na południowo –
amerykańskich szlakach pokazują ich przywiązanie do obu ojczyzn, tej którą opuścili i
miłowali i tej drugiej, którą obdarzyli podobnym uczuciem. Mam nadzieję, że książka stanie
się zachętą do poznawania nie tylko Ameryki Południowej ale i innych zakątków świata
poprzez pryzmat śledzenia losów rodaków, którzy są źródłem nie tylko dodatkowej wiedzy
ale i emocji związanych ze spotkaniami na krańcach świata.

Jolanta Wroczyńska
Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”

Podróże kształcą nawet wykształconych
„Polskim szlakiem przez Amerykę Południową” Admin prowadzi czytelnika
lekkim krokiem przez Argentynę, Brazylię, Chile, Boliwię, Peru i Ekwador, aby pokazać,
jak wielu Polaków związało swoje losy z tymi krajami i wpisało się na stałe w ich historię
oraz odkrywając tych, których życiorysy znane były jedynie członkom miejscowych
organizacji polonijnych. I to jest największy walor poznawczy tej książki, ze względu na
zapotrzebowanie opisania tej ciągle mało zbadanej polonijnej części świata.
Poza przypomnieniem znanych postaci i ich osiągnięć, jak Ernest Malinowski – twórca
najwyżej położonej kolei żelaznej świata, Ignacy Domeyko – sławny mineralog i twórca
nauki chilijskiej, rodzina Szychowskich – słynna z plantacji yerba mate czy polskich
misjonarzy, autor odkrywa osoby i historie zupełnie nieznane. Warto wspomnieć losy
Janusza i Janiny Wściekliców, uczestników powstania warszawskiego czy historię ostatniego
wojewody lwowskiego majora Alfreda Biłyka, opowiedzianą przez jego córkę Barbarę. W
tej reporterskiej opowieści znani odkrywcy i sławni misjonarze mieszają się ze zwykłymi
rodakami, którzy swój talent i pracę poświęcili dla nowej ojczyzny, a sentyment do ojczyzny
ojców zachowują w sercu, zaś język polski pielęgnują dla swych dzieci, aby z wielką radością
móc porozumieć się z odwiedzającymi Amerykę Łacińską Polakami znad Wisły. Autor
ma jeszcze to szczęście w swej pasji podróżniczej, że spotyka ludzi związanych ze swym
miastem rodzinnym.
Książka starannie wydana, nieduże zdjęcia – jak z rodzinnego albumu – dyskretnie ilustrują
tekst, zaś duża czcionka ułatwia lekturę nawet w środkach komunikacji miejskiej. I oto
marzenie chłopca z podróży palcem po mapie zostało zrealizowane w kilku wyprawach na
kontynent południowoamerykański przez dobrze wykształconego podróżnika, który swoje
najcenniejsze doświadczenia i rozmowy odkrywa przed czytelnikiem, by zarazić go swoją
pasją właśnie. Ciekawe, czy znajdzie się ktoś, kto w trakcie lektury książki nie wpisał szybko
w wyszukiwarkę internetową pytania o cenę lotu do Buenos lub Rio i nie kompletował w
myślach grupy przyjaciół gotowych na taką podróż?

Maria Kralewska de Canchaya
Firma Maria Kralewska S.A. – Lima Peru

Książka o polskim szlaku po Ameryce Południowej, jest ujmującym opisem ciekawych
wydarzeń z przebycia dróg, na które kierowała autora pasja podróżnicza.
Autor książki jest przykładem człowieka rządnego wiedzy. Jako podróżnik szuka relacji
z nieznanym, przeżywa swoje odkrycia wspólnie z ludźmi o innych światopoglądach,
akceptując i rozumiejąc ich odrębność, świadomy ograniczenia poznania wszystkiego
nawet przez kilkakrotne wizyty.
Dlatego książka Jarosława Fischbacha jest świadectwem podróżnika dojrzałego,
który zwiedza ze świadomością, że najważniejsi są ludzie spotkani na szlaku, ich
osobiste historie i przeżycia opowiadane w niezliczonych miejscach i różnych
okolicznościach. Taki podróżnik staje się misjonarzem wiary ,a spotkania z ludźmi
okazją do zrozumienia i pojednania gatunku ludzkiego.
Osobiście podchodzę z ogromnym szacunkiem do podróżników polskich, których mam
okazje oprowadzać po Peru, bo wiem, że oni są z tej samej rodziny pasjonatów, co
Admin.
Książka, jest świadectwem trafnego wyboru zwiedzanych miejsc, a wszystko to
dzięki bliskim kontaktom z rodakami mieszkającymi w Ameryce Południowej. Dzieło
napisane przez osobę mającą talent wnikliwej obserwacji zwyczajnych faktów, które
na stronach książki nabierają nie tylko dużego znaczenia, ale również zawierają zwykłe
ludzkie ciepło.
Szata graficzna jest wymowna i wykorzystuje w pełni kolory andyjskie jak i możliwości
ekspresyjne wybranych elementów.
Mapa łatwo rozpoznawalna przez czytelników , na pierwszym planie sympatyczna
góralka, jako obecna przedstawicielka dawnej kultury Inków w towarzystwie lamy,
zwierzęcia z rodziny wielbłądowatych, charakteryzującej środkowy świat andyjski (Qay
Pacha). Obecność dżungli natomiast charakteryzuje dyskretny kwiat w postaci ramki
przyrodniczej.

Marcin Leśniakiewicz
Przewodnik Beskidzki

Książka „Polskim szlakiem przez Amerykę Południową” autorstwa Jarosława Fischbacha jest pokłosiem pięciu wypraw za Atlantyk, które Autor odbył w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Literatura podróżnicza, a także telewizyjne programy poświęcone najróżnieszym eskapadom, to ostatnio tematyka „modna”. Zmiany, zachodzące w naszej części Europy, otwarcie granic, powszechny dostęp do internetu i niczym nieskrępowanej informacji – wszystko to sprawia, że ciekawość świata wciąż wzrasta, a równoczesnie wzrastają także możliwości podróży nawet w najdalsze rejony naszego globu. Książka J. Fischbacha ma jednak dwa atuty, które moim zdaniem wyróżniają ją wśród innych tego rodzaju publikacji.

Pierwszy z nich – to sama tematyka. „Polskim szlakiem przez Amerykę Południową” nie jest bowiem zwykłą relacją z podróży, ale – na co wskazuje już sam tytuł – skupia się głównie na jednym, konkretnym temacie, jakim są związki Polaków z odwiedzanymi przez Autora miejscami. Co szczególnie warte podkreślenia, J. Fischbach nie skupia się wyłącznie na postaciach powszechnie znanych (choć w Polsce – co ze smutkiem trzeba przyznać – chyba wciąż nie dość powszechnie), jak np. Ernest Malinowski, Ignacy Domeyko czy ks. Edmund Szeliga, ale pisze bardzo dużo także o tych naszych „zwykłych” Rodakach, którzy tak w przeszłości, jak i obecnie, związli swe losy z daleką Ameryką, ułożyli tam sobie życie, zyskując uznanie i szacunek nowych sąsiadów, a równoczesnie wciąż pielęgnują swoją polskość i przywiązanie do Ojczyzny. Okazuje się, że ludzi takich jest bardzo wielu i są oni wspaniałymi ambasadorami Polski za wielką wodą, gdzie „biały człowiek” nie zawsze kojarzy się tubylcom dobrze. Nawiasem mówiąc – patrząc na historię, ale i na współczesne poczynania różnych wielkich koncernów przemysłowych, naprawdę trudno się temu dziwić… Tymczasem „amerykańscy” Polacy wpisują sie w zupełnie inny obraz przybyszów zza oceanu. Kojarzą się powszechnie nie z podbojem, niszczeniem środowiska, kultury i tradycji, ale z fachowością, profesjonalizmem, pomocą, przywiązaniem do wolności – i oczywiście Janem Pawłem II. Zapatrzeni w tzw. Zachód nieraz zapominamy o tym, że naprawdę mamy powody do dumy z tego, że jesteśmy Polakami. Książka J. Fischbacha nam o tym przypomina – nawet jeśli nie to było głównym celem, który przyświecał Autorowi.

Ale jest jeszcze drugi powód, dla którego szczerze polecam tą książkę wszystkim, którzy marzą o podróżach, ale być może na razie właśnie wyłącznie… marzą. Moim zdaniem literatura podróżnicza, z natury rzeczy ciekawa, fascynująca, ma zazwyczaj jedną wadę. Czyta się ją z wypiekami na twarzy, ale i ze świadomością, że opisywane przygody nie są dostępne dla zwykłego śmiertelnika. Autorzy lubią zwykle podkreślać wyjątkowość swoich przeżyć, niebezpieczeństwa, z którymi musieli się mierzyć, swoją odwagę, pomysłowość, a na dodatek gdzieś w tle zazwyczaj kryje się pytanie, które zadaje sobie niemal każdy czytelnik – „ile to wszystko musiało kosztować?” Tymczasem czytając książkę J. Fischbacha ma się zupełnie inne odczucia. Autor nie sili się na oryginalność, nie tworzy atmosfery napięcia, zagrożenia, emocji. Pisze zwyczajnym, prostym językiem… samą, prostą prawdę. I nagle okazuje się, że aby odbywać fascynujące podróże nie potrzeba ani wyjątkowej odwagi, ani niesamowitych umiejętności, ani nadludzkiego szczęścia. Ba, tak naprawdę nie potrzeba nawet wielkch pieniędzy, ponieważ śmiem twierdzić, że jedyną rzeczą, na którą z pewnością trzeba dość pokaźną sumkę odłożyć, jest bilet lotniczy. Niebezpieczeństwa – owszem są. Trzeba mieć ich świadomośc, ale też nie ma potrzeby ich przeceniać. Przecież stuprocentowej gwarancji bezpieczeństwa nie ma nawet w południe w centrum żadnego polskiego miasta, a już na pewno wieczorem w okolicy polskich dworców kolejowych. A tak naprawdę ważny jest uśmiech, optymizm, rozsądek, wiara w ludzi. Wszędzie – w Polsce, we Włoszech, ale i w Brazylii czy Argentynie. Najważniejsze zas jest to, by mieć swoje pasje i świadomość tego, czego się chce.

Tak, jesli ktoś nie tylko marzy o dalekich podróżach, ale rzeczywiście chciałby ich posmakować, tylko brak mu odwagi, a może pewności siebie, by swoje marzenia zacząć spełniać, niech przeczyta książkę J. Fischbacha. Jestem pewny, że pomoże mu ona pomóc właściwą decyzję. A właściwa decyzja jest tylko jedna: w drogę! Naprawdę warto! I naprawdę można…