Drugie narodziny RAULA NAŁĄCZA-MAŁACHOWSKIEGO
Po zakończeniu II wojny światowej los rzuca Raula Nałęcza-Małachowskiego, podobnie jak wielu innych rodaków, do Belgii. Tu zajmuje się działalnością charytatywną, niesie pomoc prześladowanym w swoich krajach: Polakom, Węgrom, Czechom. Zagrożonym represjami, procesami i zesłaniami pomaga zbiec na Zachód. W ten sposób ściąga z Węgier kilku kolegów i znajomych, ludzi sztuki: baletmistrza, choreografa. Pomaga im odnaleźć się zawodowo, zaczynają wspólnie pracować. Nawiązują kontakt z Królewską Operą Flamandzką. Raul realizuje się tu jako scenograf, kostiumolog. W wolnych chwilach maluje dla Wojska Polskiego rezydującego na Zachodzi obrazy m. in. portret papieża Piusa XII. Organizuje wystawy własnych obrazów i rysunków. Mimo tych drobnych sukcesów zawodowych, nie znajduje swojego miejsca w powojennej Europie. Obawia się o losy tego kontynentu, nie wierzy w jego stabilizację. Boi się podzielonej, dwubiegunowej Europy. Dochodzące ze wszystkich stron informacje o możliwości wybuchu nowego konfliktu zbrojnego działają na jego wyobraźnię. Podobnie jak wielu Europejczyków obawia się wybuchu III wojny światowej. Ten zły nastrój nieustannie mu towarzyszy. Toteż gdy spotyka się z ambasadorem Chile w Belgii, a ten zachęca go do wyjazdu do tego odległego, spokojnego kraju oferującego możliwość pracy, w głowie Raula zaczyna kiełkować nowa myśl. Wyjazd do oddalonego od wszelkich globalnych konfliktów kraju, oczekującego na twórców kultury, staje się dla niego atrakcyjny. Ambasador uderza jeszcze w jeden czuły punkt. Opowiada o Ignacym Domeyce, który w Chile przed 100 laty osiągnął wielki sukces zawodowy, stał się człowiekiem znanym i poważanym. Raul, mimo zupełnie innej profesji, marzy by podążyć jego śladem. Ta myśl już nigdy nie opuści Nałęcza-Małachowskiego.
Po kryjomu, jako przedstawiciel Królewskiej Opery Flamandzkiej, pisze list do Teatro Minicipal w Santiago de Chile, z propozycją tourne po tym kraju. Jak się okazuje jest to kolejny „strzał w dziesiątkę”. Nieoczekiwanie z Chile nadchodzi zaproszenie dla Opery. Raul wraz z całym zespołem wsiada na statek i wyrusza w długą drogę na drugą półkulę. Rejs trwa około miesiąca. Podczas jednego z postojów, w porcie w Limie, udaje się mu spotkać ze swoim krewnym, słynnym architektem Ryszardem Jaxą-Małachowskim.
5. maja 1950 roku dociera do największego chilijskiego portu Valparaiso. Raul stawia pierwsze kroki na ziemi chilijskiej, która od tej chwili stanie się jego drugą ojczyzną. Po zakończeniu tourne nie wraca do Europy, pozostaje w Chile. Pierwsze miesiące pobytu w Nowym Świecie nie są dla niego łatwe. Musi się przyzwyczaić do zupełnie odmiennych warunków życia, do nowego języka, kultury, klimatu, ludzi, jedzenia…. Liczy, że wsparcie znajdzie wśród nielicznej tutejszej Polonii. Ta okazuje się wyjątkowo nieciekawa, skłócona, podzielona. Nowy emigrant nie chce wikłać się w intrygi i rozgrywki polityczne. Stawia na szybką integrację z Chilijczykami. Rozpoczyna swoją działalność zawodową związaną z tym co najbliższe jego sercu, zajmuje się szeroko rozumianą sztuką. Dostaje propozycję z YWCA, czyli Związku Kobiet i Dziewcząt Chrześcijańskich , organizacji wystawy obrazów. Temat wystawy wyjątkowo specyficzny, mają to być obrazy przedstawiające sceny z obozów koncentracyjnych. Trzeba pamiętać, że po 1945 roku wielu hitlerowców szukających schronienia przed międzynarodowym wymiarem sprawiedliwości znalazło schronienie w Chile. Wystawa jest źle przyjęta przez Niemców, usiłują oni niszczyć dzieła namalowane przez Raula Nałęcza- Małachowskiego. Sprawą interesuje się prasa. Robi się z tego duży skandal, a popularność Raula w środowisku artystycznym Chile rośnie.
Aby utrzymać się Raul musi wykonywać zajęcia przynoszące większe dochody niż malowanie obrazów. Oryginalnych pomysłów nigdy mu nie brakuje. Maluje dekoracje w restauracjach i hotelach. Doskonale wyczuwa lukę na rynku i rozpoczyna wytwarzanie ręcznie malowanych spódnic. Wiodącymi motywami na nich są ptaki i kwiaty. Co bardziej eleganckie i ekstrawaganckie kobiety w Santiago de Chile zaczynają nosić malowane ręcznie przez naszego rodaka spódnice. Jego spódnice stają się prawdziwym hitem.
Kolejny krok tego niepokornego, pełnego pomysłów i fantazji człowieka, to założenie teatru – kabaretu literackiego „Gato Negro”. „Czarny Kot” nawiązuje do międzywojennych tradycji polskich kabaretów i jest w Chile nową, nieznaną wcześniej formą sztuki.
Raul, mimo licznego grona znajomych i przyjaciół, czuje się w Chile samotny, pozbawiony korzeni. Toteż raduje się, gdy w 1951 roku dołącza do niego ojciec. Generał, który podobnie jak syn nie mógł i nie chciał wrócić do Polski, do śmierci mieszkał w Chile. Wiódł spokojne życie, nie udzielał się politycznie, stronił od kontaktów z przedstawicielami ambasady PRL. Czas poświęcał na spisywanie wspomnień i spotkania z łódzkimi znajomymi m. in. z Marianem Kwiatkowskim, późniejszym szefem Koła Polskiego imienia Jana Pawła II. Odrzucał wszelkie intratne propozycje składane mu przez przedstawicieli władz PRL, zrezygnował z generalskiej pensji. Zmarł w 1971 roku. Zgodnie z ostatnią wolą jego prochy popłynęły statkiem do ojczyzny. Został pochowany na Powązkach, na Cmentarzu Wojskowym. Niestety do Polski na pogrzeb ojca nie mógł jechać Raul. Była zbyt wielka obawa, że władze PRL nie wypuściłyby go już z kraju. Po wojnie władze PRL , podobnie jak innych naszych rodaków, którzy nie powrócili do Polski, pozbawiły go polskiego obywatelstwa. Raul, jako człowiek żelaznych zasad uważa, że obywatelstwo można mieć tylko jedno. Nigdy nie przyjął innego obywatelstwa, ani belgijskiego, ani chilijskiego. W wielu momentach utrudnia mu to życie, ale ważniejsze od tego są wartości, które wyniósł z domu. Tradycja pokoleń do czegoś zobowiązuje, tak wychowano go w rodzinnym, bardzo patriotycznym domu.
Przez długie lata Raul jest w Chile przedstawicielem polskiego rządu na emigracji. W Chile staje się osobą coraz bardziej popularną i cenioną. Rozwija się zawodowo, podejmuje coraz to nowe wyzwania. Pracuje jako: asystent reżysera, samodzielny reżyser, aktor, scenograf, choreograf, kostiumolog. Współpracuje z twórcami: sztuk teatralnych, filmów, przedstawień telewizyjnych, telenowel – tak bardzo popularnego w Ameryce Południowej gatunku. Grywa charakterystyczne role w filmach. Otwiera teatry dramatyczne w Santiago de Chile, w Valparaiso.
W 1970 roku, gdy rządy obejmuje socjalista – Salwador Allende, opuszcza stołeczne Santiago i przenosi się do portowego Vina del Mar. Gdy o tym opowiada śmieje się, że chciał mieć bliżej do portu morskiego, aby w razie zagrożenia mógł szybciej i łatwiej uciec z komunistycznego kraju. Równie ironicznie opowiada o czasach gdy do władzy doszedł Augusto Pinochet. Wtedy dla Raula – twórcy sztuki, skończyły się dobre czasy. Dyktator wprowadził godzinę policyjną, która uniemożliwiła normalne funkcjonowanie teatrów i kabaretów.
Lepsze czasy dla Raula i całej Polonii chilijskiej nastają po 1989 roku. W Santiago de Chile ponownie zaczyna pracować ambasada Polski. Taka z którą już można było utrzymywać kontakty. Zaczęły się również kontakty z tak bardzo dawno niewidzianym krajem. W 1990 roku Raul jedzie do Paryża, gdzie w polskiej ambasadzie otrzymuje paszport. Po tylu latach, ten wielki patriota odzyskuje polskie obywatelstwo. To dla niego bardzo ważny i długo oczekiwany moment w życiu, to są jego ponowne, drugie narodziny. Korzysta z nowej sytuacji i po prawie 50 latach nieobecności wraca do ukochanej Polski, do ukochanej Łodzi.
Od prezydenta Lecha Wałęsy otrzymuje ważne odznaczenie – Komandorię Polonia Restituta. Ma już wiele, wcześniej przyznanych mu przez rząd londyński odznaczeń i medali.
Polska go zadziwia i szokuje. Cieszy się, że tu jest, tak bardzo długo czekał na tę chwilę. Jest tu wiele pięknych rzeczy, wspaniałych ludzi, żyją jeszcze nieliczni przyjaciele i znajomi, na spotkanie z którymi czekał tyle lat. Dostrzega też jednak brzydotę i obskurantyzm kraju w którym przez 45 lat władze sprawowali komuniści. Próbuje odnaleźć ducha przedwojennej Polski. Wśród tych sprzeczności dominuje jednak wielka radość z powrotu do korzeni, zrealizowanie marzenia odwiedzenia Polski. Serce znów mocnej mu bije, w głowie rodzą się myśli, a może jednak tu wrócić.
W kolejnych latach zapraszany jest na różne spotkania i uroczystości. Pojawia się bardzo chętnie w Łodzi. Przyjeżdża tu na zaproszenie ówczesnego prezydenta Łodzi – Grzegorza Palki na I Światowe Spotkanie Łodzian. Były prezydent miasta gdy słyszy o jego chęci powrotu do Łodzi oferuje mu mieszkanie.
Raul mimo swoich lat jest pełen werwy, twórczego zapału, młodzieńczej energii. Myśli co może zrobić dla swojego miasta, bo tak zawsze wyraża się o Łodzi. Planuje wystawy swoich obrazów, wspomina o malowaniu pejzaży współczesnej Łodzi, mówi o współpracy z łódzką filmówką i łódzkimi teatrami.
Umawia się na spotkanie z marszałkiem seniorem Sejmu RP – Aleksandrem Małachowskim, w końcu obaj noszą to samo nazwisko. Spotyka swoją przedszkolną koleżankę z Łodzi – Basię Sieradzką, córkę pierwszego dowódcy garnizonu w Łodzi z 1918 roku. Oboje od czasu ostatniego spotkania mocno się zmienili. Basia miała wtedy 8 lat, a we włosach dużą kolorową kokardę. Barbara Sieradzka, podobnie jak jej przedszkolny kolega od ponad półwiecza mieszka w Ameryce Południowej, lecz w Brazylii w Sao Paulo. Ona także zaczyna często odwiedzać Polskę.
Raul do Polski i do Łodzi powraca jeszcze kilka razy. Nie może podjąć ostatecznej decyzji, gdzie dalej żyć. Gdy jest w Polsce bardzo tęskni za Chile, gdy udaje się za ocean chciałby zaraz wracać do starej ojczyzny. Oto dylematy polskiego emigranta, wielkiego patrioty, a jednocześnie człowieka, który na każdym kroku podkreśla, jak szczęśliwe i dobre życie zaoferowało mu Chile.
Opis historii Raula jest wynikiem kilku spotkań z bohaterem, ostanie z nich miało miejsce w 2012 roku w Santiago de Chile. Rozmawialiśmy długo w ogrodzie i w salonie ambasady RP. Sceneria do rozmów była miła, bo ściany polskiej placówki zdobią obrazy namalowane przez Raula Nałęcza- Małachowskiego. Przedstawia na nich królów Polski i najbardziej znane postaci rodaków: Mickiewicz, Kopernika, marszałka Piłsudskiego Mnie szczególnie przypadł do gustu portret Fryderyka Chopina. Spotkanie z Raulem to dla mnie wielkie wyróżnienie, radość, że mogę jeszcze raz z nim rozmawiać, poznać szczegóły jego bogatej, barwnej historii, uczyć się patriotyzmu. Nałęcz-Małachowski pomimo 96 lat i pewnej niesprawności fizycznej nadal jest człowiekiem bardzo aktywnym, pełnym pomysłów, wigoru, chęci życia. Twarz jego jest pogodna, uśmiechnięta, stosunek do ludzi zawsze przyjazny. Imponuje mi jego stosunek do młodych Polaków w Chile, odmienny od opinii znacznej części starej polskiej emigracji. Uważa, że są to już zupełnie inni ludzie niż wcześniejsze pokolenia emigrantów. Są oni dobrze wykształceni, znający języki, mający dużą wiedzę ogólną, obyci w świecie, bez kompleksów. Potrafią się poruszać po świecie, znaleźć w nim swoje miejsce.
Raul cały czas pracuje, maluje nowe obrazy. Planuje, że zyski z ich sprzedaży przeznaczy na zakup kolejnego biletu lotniczego do Polski. Znów będzie mógł odwiedzić swoją ukochaną Łódź. Ponownie rzuci okiem na Pałac Bidermana, w którym spędził swoje młodzieńcze lata, pospaceruje pięknymi alejami Kościuszki, pójdzie do Parku Poniatowskiego powspominać pierwsze randki.
Ale, gdy pomimo problemów ze wzrokiem, na jedno oko zupełnie już nie widzi, a w drugim ma bardzo ograniczone pole widzenia, namaluje kolejne obrazy i sprzeda je, zarobione pieniądze przeznaczy na zakup nowych garniturów i modnych okularów. Raul zawsze musi być elegancki i zadbany, a bilet lotniczy… No cóż znów musi malować kolejne obrazy i dalej marzyć o Łodzi.
Tekst i zdjęcia: Admin
Jeden Komentarz
IMarek Szukalak
Lipiec 26th, 2013
W Łodzi w 2003 roku nakładem Oficyny Bibliofilów ukazała się książka wspomnieniowa Stanisława Nałęcz-Małachowskiego, Wspomnienia generała, do wydania której właśnie przyczynił się syn,Raul Nałęcz-Małachowski, a której ja byłem wydawcą.
Pozdrawiam
Marek Szukalak
1