Polacy odkrywcami najgłebszego kanionu na świecie

Najgłębszy na świecie kanion Colca położony jest w południowej części Peru w pobliżu Arequipy. Jest on ciągle mało znany, w powszechnej świadomości wielu osób do dziś najgłębszym kanionem pozostaje Colorado, którego pionowe ściany opadają 1600 m. w dół. Tym czasem największa różnica poziomów w kanionie Colca wynosi aż 4200 m. !!!

Przypuszczenia, że kanion ten jest najgłębszy na świecie potwierdzały się w 1981 roku kiedy to polska wyprawa “Canoandes” dotarła w głąb doliny rio Colca. Polacy jako pierwsi zeszli na jego dno, przepłynęli duży odcinek tej górskiej, wyjątkowo niebezpiecznej rzeki i dokonali pomiarów kanionu. Jako odkrywcy Rio Colca nadali polskie nazwy, m.in. największy wodospad nazwali Cascadas del Papa Juan Pablo II. Wodospad ten odkryli w połowie maja 1981 r. w kilka dni po zamachu na Papieża.

Osiągnięcia Polaków zostały docenione przez prezydenta Peru, który podjął ich na prywatnej audiencji, a władze Arequipy nadały im Honorowe Obywatelstwo Miasta. Osiągnięcie to zyskało uznanie u Księdza Guinnessa, w 1984 wizerunek kanionu umieszczony został na stronie tytułowej, a on został oficjalnie uznany za najgłębszy na świecie.

 

Dotarcie do Wąwozu Colca możliwe jest od strony Arequipy, podróż rozklekotanym autobusem trwa około 6 godz. Większość turystów kończy swoją podróż już Chivay,my jedziemy dalej do Cabanaconde. Podróż niesie za sobą duże atrakcje, co chwilę można podziwiać przepaściste ściany wąwozu Colca, w niektórych miejscach szutrowa droga jest trudna do przejechania. Przecinają ją liczne spękania, pozostałości po ostatnich trzęsieniach ziemi. Dookoła wysokie szczyty sięgające ponad 6000 m. npm., na najwyższym z nich Ahpato widać pokrywę śnieżną. Nieopodal znajduje się słynna Dolina Wulkanów, jedno z nielicznych miejsc na świecie, gdzie na niewielkiej powierzchni znajdują się aż 62 stożki wulkaniczne.

Cabanaconde jest niewielką zagubioną wśród andyjskich szczytów wioską, leży ona na wysokości ok. 3200 m. n.p.m. i liczy około 5 tys. mieszkańców. Większość z nich utrzymuje się z pracy na roli. Mimo nienajlepszych górskich gleb uprawniają oni fasolę, proso, kukurydzę, ziemniaki oraz wiele odmian owoców. Do tej pory wykorzystywane są w Cabanaconde stare wybudowane jeszcze przez Inków systemu nawadniające. Wszystkie budynki mieszkalne są do siebie podobne, wznoszone są one z suszonej na słońcu cegły. Najbardziej okazałą budowlę w mieście jest kościół wzniesiony przez konkwistadorów. Energia elektryczna dostarczona jest mieszkańcom Cabanaconde tylko przez 4 godz., w ciągu doby między godz. 19 a 23.

W Cabanaconde jako jedyni przybyli tu na nocleg turyści, jesteśmy rozchwytywani przez miejscowych właścicieli hoteli. To ostatnie słowo nie pasuje do Cabanaconde jest zdecydowanie zbyt eleganckie. Wybieramy optymalny wariant noclegu, jego najwyższy standard. Udajemy się do obiektu o wdzięcznej nazwie “Velle del Fuego” czyli “Dolina Ogni” do dyspozycji dostajemy pomieszczenia bez okien, bez oświetlenia, zamiast łóżek drewniane prycze z siennikami, brak jakichkolwiek innych mebli. Za to w rogu podwórka wspaniałe bano, czyli łazienka. Muszla sedesowa “podłączona” jest bezpośrednio do potoku. Na długo w pamięci pozostanie wieczorna kąpiel pod natryskiem, nad nami rozgwieżdżone niebo, z charakterystycznym Krzyżem Południa, gdyż nasze bano nie jest wyposażone w zadaszenie.

Po upalnym, słonecznym dniu, szybko zapada zimna andyjska noc. Przenosimy się więc do “hotelowej restauracji” o wdzięcznej nazwie Rancho del Colca, gospodarze przygotowali dla nas ryż z warzywami i jajkiem, cynamonową herbatę oraz pisco tradycyjną peruwiańską wódkę – produkowana z winogrona.

 

Następnego dnia wstajemy o świcie i po lekkim śniadaniu wyruszamy w towarzystwie naszego gospodarza Pabla do słynnego Krzyża Kondorów, pomnika ustawionego na krawędzi kanionu. Podziwiamy w dole wąską wstęgę rzeki Colca i oczekujemy na przylot kondorów. Zazwyczaj pojawiają się one wcześnie rano bądź przed zachodem słońca. Nasza cierpliwość zostaje nagrodzona i w końcu na niebie ukazują się nam te olbrzymie ptaki.

Rozpiętość ich skrzydeł dochodzi nawet do 3 m.. Nam dane było zobaczyć dużo mniejsze kondory, ale i tak możemy zaliczyć się do szczęśliwców którzy oglądali je we wspaniałym podniebnym locie.

 

 

 

 

Zostaw Komentarz